wtorek, 20 października 2015

Nigdy nie znikaj.. Istniejesz tu i teraz!

        Śmierć - coś zupełnie dla nas normalnego, coś co wnosi do naszego życia smutek, żal, złość z powodu nie wykorzystania każdej minuty z bliskim, rozgoryczenie, samotność i maaaase wspomnień. Ostatnio dowiedziałem się, że znajomi z wakacji zginęli w wypadku samochodowym.. Byli naprawdę bardzo młodymi ludźmi, jeden z nich miał dopiero co skończone 17 lat, drugi 19. Zastanawialiście się co byście zrobili, gdyby nagle ktoś Wam bliski nagle zniknął?


        Wszystko zaczęło się dokładnie 07.07.2014 roku. Z przyjaciółmi wyruszyliśmy na nasze pierwsze wakacje, chcieliśmy poczuć powiew niezależności, dorosłości i przede wszystkim zawiązać nowe przyjaźnie. Na początku ciężko było przełamać lody - jak to zawsze na starcie bywa. Mieszkaliśmy dwa domki dalej od nich, jednak każde wyjście przed mieszkanie kończyło się wymianą spojrzeń. Wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani, bo wiedzieliśmy, że idealnie będziemy w stanie się dogadać. Pewnego wieczoru, pełnego komarów, postanowili zgadać - i teraz jestem im za to bardzo wdzięczny, bo gdyby tego nie zrobili nie poznałbym tak świetnych ludzi - jeden z nich odezwał się do nas z zapytaniem, "czy przy waszym domku też tak gryzą komary?", koleżanka odpowiedziała "no u nas też bardzo gryzą", na co on odparł "to przyjdziemy do Was sprawdzić, może gryzą mniej". Te słowa najbardziej utkwiły w mej pamięci, bo były początkiem następnych kilku wspaniałych, razem spędzonych dni. Teraz jak wracam do wspomnień i przeżyć z nimi z jednej strony się uśmiecham, bo naprawdę z bardzo dobrej strony ich zapamiętałem, a z drugiej jest mi smutno, bo wiem, że już nigdy nie spotkamy się razem w tamtym miejscu i już nigdy nie spędzimy podobnych chwil..


        Tutaj chce Was prosić o to, żebyście każdą wolną chwile poświęcali Waszym bliskim.. Ja chyba też już do tego dojrzałem i zrozumiałem, że najcenniejszym darem jest ten czas, który możemy poświęcić drugiej osobie, ten czas, który kiedyś do nas powróci w formie wspomnień. Nigdy nie wiadomo ile jeszcze czasu jest nam dane na to żeby żyć, żeby poznawać nowe osoby, żeby brać życie całymi garściami. Pamiętajcie, że w każdej chwili, ktoś Wam bliski może odejść i nie będziecie już w stanie nadrobić niczego. Nie będziecie mogli się już spotkać, porozmawiać o wszystkim i o niczym, popatrzeć na siebie, wymienić się uśmiechem.. Wszystko przemija, dlatego korzystajmy z tego co daje nam czas i poświęcajmy go naszym bliskim.



czwartek, 15 października 2015

Party in the USA


       Cześć! Dzisiaj kolejny dzień wolny od szkoły.. Jakie to życie byłoby bez niej piękne ;-). Słuchajcie dzisiaj przychodzę do Was z moimi wspomnieniami sprzed czterech lat, chodzi mi tutaj o mój pobyt w Stanach Zjednoczonych. Jak ten czas szybko leci! Pamiętam jakby działo się to kilka miesięcy temu.

     Generalnie decyzja o wyjeździe zapadła bardzo spontanicznie, już jako mały chłopak rozmawiałem z rodziną, która tam mieszka, odnośnie przyjazdu, ale nigdy nie myślałem, że może to mieć naprawdę miejsce. Z jednej strony wiedziałem, że nic z tego nie wyjdzie, ale z drugiej cieszyłem się tym, że mam taką możliwość, moje życie w przekonaniu, że może kiedyś tam pojadę było dużo bardziej ciekawe. Wieczorne rozmyślania o tym jak tam jest, co można tam zwiedzić, brak czasu na nudę!

         W 2011 roku, gdy byłem już troszkę bardziej dojrzały zaczęliśmy rozmawiać już poważniej. Zaczęło się od robienia zdjęć, paszportu.. Rzeczą, która mogła zepsuć moje plany była wiza. Pojechałem razem z moją mamą do ambasady, siedząc i czekając na swoją kolej próbowaliśmy z mamą zweryfikować ambasadorów.. Tak się złożyło, że nadeszła moja kolej i wiecie na kogo trafiłem..? Na konsula, który każdą osobę przede mną odrzucał. Byłem pewny, że mój sen się nie spełni, w sumie podszedłem tam w założeniu, że i tak nic nie dostane. Po krótkiej rozmowie zaczął czegoś szukać, co mnie troszkę zdziwiło. Wyjął stempelek, podstemplował kartkę i powiedział słowa, których nigdy nie zapomnę "Wiza przyjdzie do Pana kurierem i będzie ważna do 2021 roku". Na mojej twarzy pojawił się bezwzględny uśmiech, byłem wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie, wziąłem od niego potwierdzenie i uciekłem do mamy. Pierwsze chwilę były dla mnie szokujące, nie dość, że mam to o czym marzyłem, to jeszcze ważność dokumentu to aż 10 lat!

        Nadszedł dzień wylotu.. Musze Wam powiedzieć, mimo wielkiej ekscytacji, rano miałem wahania, ale nie z powodu, że wyjeżdżam tak daleko, tylko bałem się tego, że będę musiał spędzić dziesięć godzin w metalowej maszynie na którą tak naprawdę nie mam wpływu. "Raz się żyję" powiedziałem i wyszedłem za próg mojego domu, już wtedy wiedziałem, że nie ma odwrotu.. Podczas jazdy na lotnisko w mojej głowie kłębiły się tysiące różnych myśli.. Oczywiście na lotnisku - pożegnanie z rodziną, dużo łez, strach przed nieznanym.. Po odprawie zostałem sam, czternastoletni chłopak na wielkim lotnisku, lecący do Stanów musi liczyć już teraz tylko na siebie.. Szczerze powiedziawszy nie wiem do tej pory jak dałem sobie z tym radę, to był impuls. Pamiętam jak z nerwów, przed wojskowymi upadł mi mój telefon, jeszcze wtedy "szpanerska" Avilla. W tamtej chwili pomyślałem sobie chłopaku opanuj się to jest tylko lotnisko, zaraz znajdziesz swoje miejsce i grzecznie będziesz czekał na samolot. I było dokładnie tak jak powiedziałem. Dotarłem do właściwego terminalu, do właściwego wejścia na samolot, i czekałem tam dwie godziny. W pewnej chwili na małym telewizorku pojawił się napis LOT WAW (Lotnisko Chopina) > ORD (Chicago O'Hare) - GATE OPEN. Zobaczyłem jak wszyscy ludzie zmierzają do wejścia, więc i ja się podniosłem. Przed wejściem na pokład powiedziałem no to lecisz chłopaku, już nie ma odwrotu. Po wejściu na samolot wszystkie myśli odleciały, w głowie została czarna dziura, nie myślałem o niczym. Przez całe dziesięć godzin lotu nie spałem, bo bałem się, że jak usnę to samolot może spaść, żyłem w świadomości, że pozytywne emocję podtrzymują ten samolot i dbają o to, żeby nie spadł. Wiem to trochę dziecinne, ale tak właśnie było.

          Zmęczony jak nigdy poczułem szarpnięcie, po spojrzeniu w oknienko zobaczyłem zółte pasy na wielkim betonowym lotnisku już w O'Hare. Na mojej twarzy pojawił się ten sam uśmiech, który zaistniał w ambasadzie. Wiedziałem, że jestem we właściwym miejscu, nie mogłem doczekać się już spotkania z rodziną. Słuchajcie nasze lotnisko jest duże, ale lotnisko w Chicago jest ogromne.. Tutaj opowiem Wam kolejną bardzo śmieszną sytuację, która przytrafiła mi się już na miejscu. Wychodząc z samolotu poznałem starsze Panie - Polkę i Ukrainkę. Wiedziałem, że muszę trzymać się ludzi, bo inaczej sam się zgubie. Wyjście z samego terminala zajęło nam około czterech godzin.. Przy wyjściu z lotniska ostatnią rzeczą, którą musieliśmy zrobić to rozmowa z amerykańskimi wojskowymi. To jest taka ostatnia rzecz, która decyduję czy wchodzisz na ich terytorium, czy też nie. I tutaj zdarzyła się bardzo śmieszna sytuacja. Ja starałem się trzymać tej Polki z którą przyleciałem, a Ukrainka latała za nami. W pewnym momencie Ukraince, chyba ze stresu, otworzyła się walizka, wszystko jej wyleciało, zaczynając od drobiazgów po wszystkie ubrania. Wiem, że nie powinienem się śmiać, bo mogło się to przytrafić na przykład mnie, ale sytuacja była komiczna, gdybyście to widzieli też mielibyście problem z powstrzymaniem śmiechu. Jedyne co biedaczka krzyczała to poczekajcie na mnie oczywiście ze swoim specyficznym akcentem. Po prawie pięciu godzinach mordęgi zobaczyłem rodzinę, poczułem się już spokojnie, wróciliśmy do domu i od razu poszedłem spać..

       Jeżeli macie okazję wylecieć gdziekolwiek, do kogokolwiek nie zastanawiajcie się! Podróże to coś co kształtuję naszą osobowość, coś co pozwala nam poznawać nowe zwyczaje, nowych ludzi. To jest tylko mała cząstka tego co tam przeżyłem, jeżeli będziecie zainteresowani czymś odnośnie Stanów Zjednoczonych to na pewno jeszcze kiedyś coś z tego pięknego kraju się tutaj pojawi. Teraz wstawię Wam kilka zdjęć z mojej wycieczki. Tak jak już wiecie, było to cztery lata temu, więc nie patrzcie na to jak wyglądałem :P 








poniedziałek, 12 października 2015

Projekt LBA ;-)

       Hej! Ziiiiiiimno! Po kolejnym długim okresie przerw z blogowaniem wracam do Was! Wczoraj około północy dostałem od koleżanki (link do jej bloga) wiadomość, czy nie chciałbym być nominowany do "Liebster Blog Award" tj. LBA. Od razu napisałem, że jasne, to będzie coś nowego,ciekawego i kolejna okazja ze zmierzeniem się z czymś nowym :-) A więc teraz trochę informacji co to w ogóle jest to LBA.

        "Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów jeszcze nie rozpromowanych, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował"

        Dziękuję Ewelina za nominację, postaram dać z siebie wszystko! A więc jedziemy:

1. Ulubiony cytat.

     Jeżeli chodzi o cytaty to jestem człowiekiem - gąbką, która chłonie każdy cytat, który coś przekazuje, który czegoś nas uczy. Wiadomo na każdy moment, który ma miejsce w naszym życiu można by dobrać inny cytat. Jeżeli miałbym wybrać taki jeden ulubiony to wybrałbym taki neutralny cytat Winston'a Groom'a, który brzmi "Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, co ci się trafi."

2. Wierzysz w horoskopy?

     Czy wierzę w horoskopy... Chyba tak, ale nie we wszystkie. Powiedzmy w te tradycyjne horoskopy tzn. zodiakalne są dla mnie zbyt banalne, zbyt powszechne i tak naprawdę każdy z nas coś tam może wpisać. Bardziej skłonny jestem w stronę horoskopów chińskich, zielnych.. Nie wiem czemu, ale kultura Azjatycka jest mi dużo bliższa.

3. Jakie znaczenie ma Twoje imię?


    Osobowość złożona. Zawsze pełen lęku, napięty, gotowy do ucieczki. Ten niepokój kształtuje jego charakter. To, co przeżywa wewnątrz, z trudem eksponuje na zewnątrz. Niekiedy nawet trudno jest mu powiedzieć to, co myśli. Jest bardzo ciekawy, nieraz zbyt ciekawy, co stawia go nierzadko w trudnych sytuacjach. Brak mu pewności siebie. W wypadku niepomyślnych zdarzeń potrafi zamknąć się w sobie. Nie powinien kierować się emocjami, ale rozumnymi decyzjami. Żywa i najczęściej nieomylna intuicja, oddaje mu wielkie usługi. Nie lubi dwuznacznych czy wątpliwych sytuacji. W nic nie wierzy, póki nie zrozumie dokładnie, czego się po nim oczekuje i co się mu proponuje. Docenia przyjemności życia. Pod względem towarzyskim jest dość kontrowersyjny. Hmmm. Mogę się z tym w 100% zgodzić. To co powiedziały internety odzwierciedla moją osobę, od siebie mogę dodać, że kiedyś czytałem artykuł w którym była informacja odnośnie pochodzenia imienia Kamil, a mianowicie wywodzi się z rodu Camillii i oznacza "kompletny", "doskonały". ( Nie żebym sobie schlebiał :-) )

4. Dlaczego blogujesz?


    Ponieważ mnie do tego zmotywowałaś - wariatko! :)

5. Umiesz gotować? Jeśli tak to, co najlepiej Ci wychodzi?


     Nie wiem czy mogę powiedzieć, że umiem gotować, ale na pewno mogę powiedzieć, że lubię eksperymentować w kuchni :-P Jeżeli miałbym wybrać danie, które najlepiej mi wyszło byłby to kebab :-) Znajomi jedli, aż im się uszka trzęsły.

6. Co sądzisz o weganizmie i wegetarianizmie?


     Bardzo fajna rzecz i podziwiam wszystkich wegetarianistów i weganistów. Sam jestem natomiast zbyt leniwy, żeby się kimś takim stać, kiedyś nawet próbowałem, ale skończyło się tak jak zawszę, czyli powrotem do świata pełnego mięsa.

7. Ulubiona pora roku i dlaczego ta?


     Zdecydowanie zima. Dlaczego? Dużo czasu dla siebie, wieczory przy filmach ewentualnie książkach, odpoczynek przy szklance kakao i kocyku, okazję do robienia świetnych zdjęć.

8. Jaki kraj chcesz odwiedzić?


    Moim kolejnym celem jest Norwegia. Zielone fjordy, coś pięknego! :-)

9. Opisz siebie jednym zdaniem.


     Nieprzewidywalny.

10. Co najbardziej lubisz robić?


      Uwielbiam cały czas tworzyć coś nowego.

11. Co sądzisz o moim blogu? ( Jeśli go czytasz).


      Zajebisty, fajne szablony, ewidentnie widać, że wkładasz w niego dużo serca i pracy.


      Jeżeli chodzi o nominację to nominuje wszystkich moich czytelników. Jeżeli macie chęć napisania o sobie to jak najbardziej czegoś o Was chętnie się dowiem. Pytania ode mnie to:


  • Czy masz w życiu swój autorytet? Kto nim jest?
  • Warto mieć w życiu zasady?
  • Wolisz planować, czy żyć spontanicznie?
  • Kim są dla Ciebie Twoi przyjaciele?
  • Ulubione zajęcie podczas czasu wolnego?
  • Ulubiona rzecz? Dlaczego?
  • Do kogo/czego masz największy sentyment? Dlaczego?
  • Jesteś na bezludnej wyspie co wybierasz: telefon/(chłopaka/dziewczynę)/jacht?
  • Ulubiony przedmiot w szkole?
  • Czym według Ciebie jest styl? Kogo uważasz za najlepiej ubraną osobę?
  • Czy według Ciebie pod wpływem czegoś/kogoś można się zmienić?

czwartek, 1 października 2015

To znowu Ty?


        Cześć! Po dłuuuuuugiej przerwie - wracam. Wiecie jak to jest w roku szkolnym, natłok pracy, kolejne sprawdziany, kartkówki etc. Mam nadzieję, że się nie gniewacie i przymkniecie na to oko ;) Ziemia piękne miejsce, które przyjęło nas pod swoje skrzydła, ale czy rzeczywiście jest tak wielka?Dzisiaj chciałem z wami porozmawiać o przyjaźni, kontaktach międzyludzkich i o tym jaki ten świat jest mały.


      Ile razy zdarzyło wam się spotkać starą przyjaźń, która kiedyś, w waszym życiu miała swoje pięć minut? Pewnie cały czas macie styczność z tymi osobami, które kiedyś były dla Was ważne. Zazwyczaj nie próbujemy odbudowywać relacji, która kiedyś zakończyła się dla nas porażką, dlaczego? Wydaję mi się, że jest to dla nas trudne, ale nie dlatego, że nienawidzimy tej osoby, tylko dlatego, że próbujemy wrócić do wspomnień. W naszej głowie rozgrywa się wojna między tymi pozytywnymi, a negatywnymi przeżyciami z daną osobą. W moim przypadku bardzo często tak jest. Chodzi mi o to, że dla własnego bezpieczeństwa nie chcemy już próbować drugi raz tego samego, bo boimy się, że znowu się zawiedziemy, znowu stracimy tą osobę, która stawała się dla nas kimś bliższym.

       Pomijam oczywiście osoby, które starają się manipulować przyjacielem i te, które są nadzwyczaj naiwne. Bo czym jest przyjaźń oparta na manipulacjach, na dążeniu do korzyści, które są ważne tylko dla jednej strony, czy to w ogólne można nazwać przyjaźnią? Życie to dobry nauczyciel i często daję znaki do tego, żeby zacząć myśleć samodzielnie, tylko nie każdy od razu to rozumie. Relacja pomiędzy osobami, którą powszechnie nazywa się przyjaźnią to bardzo wartościowa rzecz, jeżeli jest zależna od dwóch osób, bez żadnych manipulacji, wykorzystywań. Manipulacyjna relacja to po pierwsze bardzo toksyczna relacja dla nas, dla naszego samorozwoju. Po drugie bardzo szybko możemy się do takiego biegu przyzwyczaić, co skutkować może rutyną i problemem w późniejszym rozróżnianiu tej dobrej przyjaźni od tej złej.

        Dlaczego słyszy się co raz więcej informacji odnośnie rozstań, odnośnie rozwodów? Moim zdaniem to właśnie zła identyfikacja ludzi do tego prowadzi. Na początku każdego związku jest zauroczenie, a co byłoby gdybyśmy najpierw próbowali stać się swoimi przyjaciółmi, co byłoby gdybyśmy na początek próbowali się poznać? Wydaje mi się, że tutaj jest pies pogrzebany, może nie cały, ale na pewno połowa. Uśmiecham się, gdy słyszę, że młode dziewczyny zachodzą w ciąże w wieku 17 lat. Czy na tym polega życie, żeby przed koleżankami być tą, która była pierwsza? Stabilny związek zazwyczaj zaczyna się przyjaźnią, która pozwala na poznanie się. Jeżeli byliście w jakimkolwiek związku, który się nie udał, spróbujcie od nowa, tylko teraz zaczynając od przyjaźni, przecież nikt Was nie goni, a jeżeli kocha to poczeka.


        Życie różnie nas traktuję, każdy jest inny, każdy myśli inaczej. To bardzo ważne, bo dzięki temu ten świat jest taki kolorowy i piękny. Codziennie uczymy się czegoś nowego, poznajemy nowe osoby, słuchamy nowych historii to jest coś niezbędnego do rozwijania własnej osoby, dzięki temu zdobywamy to życiowe doświadczenie, które prowadzi nas bezustannie do przodu. Pamiętajcie zawsze o tym, że to Wasze życie i to Wy macie być szczęśliwi! Decyzja dzięki komu będziecie szczęśliwi należy tylko do was i to Wy decydujecie z kim to życie chcecie przeżyć! Zdjęcia to niezapomniany Mazurski czas z osobami, których jestem pewien i życzę Wam, żebyście Wy też trafili na takie osoby!


czwartek, 17 września 2015

Plany czy spontany?


       Cześć! Kolejny cieplutki i bezchmurny wieczór, aż chcę się siedzieć przy oknie i oglądać gwiazdy. Dzisiaj przychodzę tutaj z nowym, wydaję mi się, że bardzo życiowym tematem, który często wywołuję u nas mieszane uczucia. Nikt z Was, pewnie tak jak i ja, nie lubi być wystawiany do przysłowiowego wiatru, ale czasem bywa tak, że plany, które gdzieś tam mamy poukładane i jesteśmy ich pewni-uciekają. Chcę podzielić się z Wami moim zdaniem na temat planów i spontanów, co ja o tym sądzę i co preferuję.
            
           Zacznijmy może od teraźniejszości. Pisząc tego posta dziele się z Wami moim zdaniem w aktualnej chwili, czyli nie przygotowałem sobie jakiejś notatki, którą teraz przepisuję. Planowość - moim zdaniem bardzo ważna, odpowiedzialna i wymagana obecnie cecha, którą posiada znikoma ilość młodych ludzi. Do pewnego momentu mojego życia też nie chciałem podporządkowywać się naganiaczowi, jakim jest czas, ale wszystkie sytuację, które w moim życiu miały miejsce, niestety albo i stety tej planowości mnie nauczyły. Wyobraźcie sobie sytuację na przykład na dworcu. Jesteście sami, kompletnie nie znacie się na zasadach panujących w podziemiach i musicie jechać z punktu A do punktu B. Mówiąc planowość mam na myśli obmyślenie jakiegoś planu działania, chęć do poznawania zasad może nie praktycznie, czyli ucząc się od kogoś, bo nie zawszę ktoś taki jest, ale teoretycznie, czyli poznanie szczegółu postawionego nam problemu od strony teoretycznej. Wracając do dworca, wydaję mi się, że dużo bardziej komfortowo czułaby się osoba, która poznała nie wszystkie, ale przynajmniej część zasad tam panujących, czyli rozplanowała czas tak, żeby się czegoś nauczyć, a później z tej nauki skorzystać. Osoba, która pojechałaby spontanicznie na pewno miałaby trudności może nie w nawiązaniu kontaktu, bo większość z nas w akcie desperacji staję się bardzo odważna, ale z nadgonieniem za czasem, przecież odjeżdżający pociąg nie będzie czekał na nas wiecznie, ponieważ też ma rozplanowany jakiś tam grafik, którego musi przestrzegać. Może taki dziwny i prosty przykład. Próbowałem pisać go tak, żeby miał odniesienie do naszego życia. Zamiast sytuacji z pociągiem możecie wpisać tam dowolną sytuację i zobaczycie, że generalnie każda rzecz, ktoś bliski, czy trudna sytuacja życiowa, ma odniesienie w tym tekście.

             Jeżeli chodzi o przyszłość wydaję mi się, że każdy z nas chciałby mieć w miarę poukładane życie. Moim zdaniem z czasem ludzie zaczynają porządkować swoje życie i tak jak kiedyś o przyszłości nie myśleli, tak teraz zaczynają marzyć, planować wszystko to czego od życia wymagają. Na pewno każdy z Was ma przebłyski tego jak Wasze życie będzie wyglądało w przyszłości, a przynajmniej jak chcielibyście, żeby wyglądało. Drewniany domek w górach, białe okiennice z doniczkami w których rosną kwiatki, oszałamiający widok na rozpościerające się góry, a w środku ciepły wystrój, kominek w którym słychać dźwięk spalającego się drewna, obok kominka wieeelki dywan. Wieczory przy winie, kolacja przy świecach, wieczorne seanse przed dużym telewizorem, wielkie łoże sypialniane - coś pięknego! To naturalne, każdy z nas chciałby osiągnąć w życiu jak najwięcej, ale zastanówcie się o tym co napisałem. Chcieć to móc, a więc myśląc o dobrach przyszłościowych zaczynamy planowanie życia. Dążymy cały czas do tego żeby ten kominek, te kolację stały się realne. To jest na pewno duży plus, bo marzenia pozwalają nam się cały czas rozwijać, ale zawód, który występuję przy niepowodzeniu reguluję nam radość, która oczywiście wieczna nie jest. Najważniejsze jest to, żeby mimo porażek, cały czas iść do przodu. Jeżeli nie uda się mieć białych okiennic to niech będą przynajmniej brązowe.

               Co Wy sądzicie na ten temat? Jesteście bardziej spontaniczni czy stonowani? Czy Waszym zdaniem ciężej jest być osobą spontaniczną, czy osobą, która woli mieć wszystko poukładane? Jestem bardzo ciekawy Waszych komentarzy, bo każdy ma inne zdanie na ten temat i chciałbym się czegoś nauczyć od Was, chciałbym poznać Waszą wizję na ten temat :-)



     

środa, 16 września 2015

Czym jest sen?

       Ostatnio co raz częściej po szkole mam takie momenty, które zmuszają mnie do drzemki, czasem krótszej, czasem dłuższej, więc pomyślałem, że ciekawie byłoby dowiedzieć się czym tak naprawdę jest sen, czy mamy na niego jakiś wpływ, czy tak jak to się mówi, możemy dowiedzieć się z niego czegoś nadzwyczajnego. Dlatego dzisiaj, przychodzę do Was z newsami, które udało mi się zebrać i po krótce chcę się z Wami podzielić moimi przemyśleniami o śnieniu.

    Na początek naukowa informacja na temat tego czym w ogóle jest sen. A więc sen to stan czynnościowy ośrodkowego układu nerwowego, cyklicznie pojawiający się i przemijający w rytmie dobowym, podczas którego następuje zniesienie świadomości i bezruch. Fizjologiczny sen charakteryzuje się pełną odwracalnością pod wpływem czynników zewnętrznych (w przeciwieństwie do śpiączki). Przeciwieństwem stanu snu jest stan czuwania. Granica pomiędzy tymi stanami jest płynna u zwierząt niższych. Wynika z tego tyle, że my jako ludzie, również gatunek stadny, wymyśliliśmy sobie taki nasz ludzki sposób hibernowania, tyle że, jest to okres dużo krótszy od tego znanego nam ze świata zwierząt. Niesamowite jest to, że nasz mózg w połączeniu z układem nerwowym ma możliwość nas wyłączyć.
      Teraz pomówmy trochę o zdrowiu wynikającym ze zjawiska nazwanym snem. Według naukowej wiedzy długość snu u poszczególnych zwierząt znacznie się różni. U żyraf wynosi on 2 godziny na dobę, a na przykład u nietoperzy 20 godzin na dobę. U niektórych zwierząt (pingwiny, foki, delfiny, psy) półkule mózgowe śpią na zmianę. Objawia się to zamknięciem oka przez śpiącą półkulę. Foki śpią w ten sposób, żeby wynurzać się w celu zaczerpnięcia powietrza. Zapotrzebowanie na sen zależy od wieku – u noworodka jest to około 18 godzin dziennie w kolejnych latach coraz mniej. U noworodka i małego dziecka sen jest podzielony na kilka części – u osoby dorosłej natomiast taki podział nie występuje. Dobowe zapotrzebowanie na sen jest cechą indywidualną. Badania prowadzone na ponad milionie osób w Kalifornii wykazały, że większość osób śpi 8–9 godzin na dobę, a następna duża grupa osób śpi 7–8 godzin. Udało mi się dowiedzieć, że najlepsza granica godzinowa snu to właśnie 7 godzin u osób dorosłych oczywiście. Zadziwiające jest to, że podczas snu nie mamy wpływu na nasze zachowania, czyli ta nasza człowiecza wola gdzieś ucieka i stery nad tym co robimy przejmuję nasz procesor, czyli mózg. Ciekawa jest też ta różnica, która występuję u ludzi i u zwierząt. Nie wyobrażam sobie stosunku 22 godzin ciągłego myślenia do tylko 2 godzin snu. Wyobrażacie sobie jak ludzie mogliby wyglądać - to straszne!


    Kolejny wątek to bardzo populistyczny temat, a mianowicie świadome śnienie. Ostatnio co raz więcej osób jest zaciekawionych tym tematem, czy to prawda, że podczas snu możemy kontrolować wszystko to co w naszym śnie się dzieję, czy możemy pozwolić sobie na wszystko o czym marzymy?
Według mądrych naukowców zdaję się, że tak ! Świadomy sen polega na tym, że śniący zdaje sobie sprawę, że śni. Dlatego klarowność myślenia, dostęp do wspomnień z jawy oraz świadomy wpływ na treść snu mogą być kontrolowane (aczkolwiek na różne sposoby – zależy to od poziomu zaawansowania osoby śniącej). Inne nazwy na świadomy sen to: sen jasny, sen przejrzysty, sen wiedzy. Świadome sny mogą być wykorzystane w zwalczaniu koszmarów, jako narzędzie poznania swojej jaźni albo też dla rozrywki. W snach, gdzie śniący posiada odpowiednio wysoki poziom kontroli nad treścią marzenia sennego, można zrealizować każde swoje pragnienie. Spontaniczne i chwilowe uzyskanie stanu świadomego snu może nastąpić bez żadnych wstępnych warunków. Kolejny argument na to, że mózg to niesamowita jednostka odpowiedzialna za wszystko! Swojego czasu sam interesowałem się świadomym śnieniem, bardzo dużo rozmawialiśmy ze znajomymi, że świetnie byłoby się nauczyć tej metody śnienia. Jak się okazuję jest też druga strona magicznego medalu. Świadomy sen to coś co pozwala nam budować idealny świat z idealnymi ludźmi, bo wyobraźcie sobie, że co noc, stajecie się szefostwem najbogatszej firmy na świcie, latacie helikopterami, imprezujecie, robicie wszystko to o czym zawszę marzyliście, czy to nie byłoby piękne? Oczywiście, że byłoby, tylko później bardzo łatwo stracić nad tym kontrolę. Słyszałem, że były przypadki ludzi, którzy nie wiedzieli, czy są w realnym życiu, czy nadal świadomie śnią. To musiało być straszne, żelazna klatka, która blokuję identyfikację świata, a co najgorsze, klatka założona przez samych nas. Dla mnie sytuacja jest paranoiczna i wolę chyba nie próbować smaku tego idealnego "świata".

   Na koniec chciałbym jeszcze poruszyć wątek snów proroczych. Dużo słyszy się o snach odwrotnych, czy tych pospolitych, naturalnych, których znaczenie odczytuję się odwrotnie. Czytałem ostatnio forum właśnie tematycznie związane ze śnieniem proroczym i bardzo dużo ludzi tego doświadczyło. Generalnie większość społeczeństwa wcale nie wierzy w coś takiego jak proroctwo, okazuję się, że do tej prawdy przekonują się dopiero po tym jak doświadczają tego zjawiska. A czy Wy mieliście styczność ze snem proroczym? Jeżeli tak to bardzo chętnie posłucham, bo nie ukrywam, że bardzo interesują mnie takie historie.




wtorek, 15 września 2015

Witajcie!

       Pewnego razu, pewien szary chłopak z małej prowincji, postanowił, że chce być bardziej otwarty na ludzi. Długo rozmyślał nad tym, co w tym kierunku może zrobić. Pewnego ciepłego wieczoru, przy otwartym oknie i głosie jeżdżących w oddali samochodów, pomyślał, że założy bloga. Stwierdził, że internetowa czcionka i społeczność mogą stać się czymś, co będzie go zachęcało do ciągłego dzielenia się emocjami, które występować w jego życiu będą.

       Jestem Kamil na tym świecie żyję już osiemnaście lat. Tak jak już wcześniej wspomniałem, chciałbym zacząć prowadzić coś na kształt pamiętnika, który będzie dla mnie czymś, co będzie wzbudzało we mnie pozytywne uczucia, ale będzie też drogą do poznania nowych, kolorowych i interesujących osób. Tematyką bloga będzie istny misz-masz. Chciałbym zaciekawić Was moją osobą, ale też miło byłoby dowiedzieć się czegoś od Was. Lubię słuchać ludzi i liczę na to, że atmosfera tutaj będzie bardzo miła. Moją pasją jest grafika, dlatego też moją ścieżkę kształcenia oparłem właśnie w tym kierunku, oprócz tego jest to jeszcze fotografia, podróże, czasem zdarzy mi się też coś ugotować. W życiu cenie najbardziej szczerość, prawdziwość, uczciwość i śmiałość. Moje podejście do świata jest bardzo otwarte i jestem zdania, że każdy jest na swój sposób wyjątkowy, każda napotkana w naszym życiu osoba coś do niego wnosi, a uczucie przy tym towarzyszące jest bardzo specyficzne. Oczywiście nie zawsze są to pozytywne uczucia, ale zawsze są  to przeżycia, które czegoś nas uczą i które w jakiś sposób nas kształtują.

       Każdy z nas jest wyjątkowy, każdy z nas ma w sobie coś specyficznego, każdy z nas przeżył i przeżywa w swoim życiu bardzo różne sytuacje, te dobre  i te złe. To dzięki nim nieustannie idziemy do przodu, kształtujemy naszą osobowość, nasze podejście do życia, do ludzi. Koniec wakacji, czas powrotu do rzeczywistości, do miejsca gdzie czekają na nas znajomi, do miejsca w którym odczuwamy różne emocje. Na dobranoc coś dla Was, na dobry sen, trzymajcie się! :-)